Stary iMac i (jeszcze) może
Ostatnia aktualizacja: 15 grudnia 2024, 22:25
Instalacja dystrybucji Debian :
Instalacja Debiana na maszynie iMac
Kilka dni temu, przypadkowo wpadł mi w ręce stary komputer iMac.
Przyniósł go do mnie bliski znajomy z nadzieją, że można mu podarować drugie życie.
Nie mogłem przepuścić takiej okazji, aby bliżej mu się nie przyjrzeć i zdobyć nowe doświadczenie.
Po pobieżnych oględzinach miałem pierwsze wyniki:
– komputer iMac (flowerpot) z 2003 roku
– zainstalowany system operacyjny Mac OS X 10.3.9 (w języku norweskim)
– procesor PowerPC z zegarem 1 GHz
– pamięć RAM 1 GB DDR
– karta sieciowa nie działa
– karta sieci bezprzewodowej na szczęście działa
– dźwięk i obraz działa bez problemu
Jako, że jestem zatwardziałym fanem Debiana, to właśnie na ten system padł mój wybór.
Zaopatrzyłem się również w obraz iso Lubuntu 14.04 PowerPC, który posłużył mi do testowania maszyny w trybie Live.
Niniejszy wpis ma charakter czysto poglądowy i może różnić się od Twojej instalacji i aktualnej wersji systemu.
Dzień 1
Maszyna iMac to dla mnie zupełna nowość, mogę szczerze powiedzieć, że jest to mój obszar czysto dziewiczy.
W takim przypadku potrzeba dwóch rzeczy:
– googlowarki lub podobnego narzędzia
– znajomego, który ma większe doświadczenie z tym sprzętem niż ja – tutaj: MoroS (dzięki).
Pierwsze zadanie: zabootować dystrybucję Linuksa.
Pobrałem obraz instalacyjny Debiana testowego Jessie (niedługo będzie stabilny) dla maszyn PowerPC.
Za pomocą narzędzia 'dd’ nagrałem obraz iso na pamięć Flash USB.
I tu zaczęły się pierwsze schody – mój iMac nie posiada ani BIOS ani EFI.
Pierwszy efekt googlowania – mój iMac wyposażony jest w OpenFirmware.
Wejście do OpenFirmware uzyskasz kombinacją klawiszy: Command+ Option+O+F
Korzystając z klawiatury intel-owskiej, będzie to: Ikona (wiodącego systemu)+Alt+O+F
ok
0 >
W pierwszej kolejności wylistowałem urządzenia:
0 > dev / ls
/usb@19
/disk@1
Używając również aliasów wyszukałem dysk USB:
0 > devalias
usb1 /pci@f2000000/usb@19
Bootowanie iMac z dysku USB powinno zostać wykonane za pośrednictwem polecenia (w moim przypadku):
0 > boot usb1/disk@1:2,\yaboot
Otrzymałem odpowiedź:
0 > can't OPEN: enet:bootp
Brałem pod uwagę, iż mogłem źle zdefiniować numer partycji/dysku – tutaj – ’:2′, więc spróbowałem kilkanaście innych kombinacji. Niestety, nie dałem rady zabootować nośnika USB.
Zacząłem ponownie googlować, czego efektem było znalezienie przydatnych skrótów klawiszowych dla maszyn iMac.
Okazało się, iż przytrzymując podczas startu maszyny klawisz 'Option’ (Alt) można wejść do menadżera nośnika startowego w trybie graficznym. Ta opcja u mnie zadziałała – niestety jedynym nośnikiem dostępnym do bootowania był dysk twardy.
Wróciłem go googlowania i znalazłem kolejną ciekawostkę. Jeden z forumowiczów z forum (nazwy nie pamiętam) napisał, iż model, który posiadam nie ma możliwości bootowania z nośnika USB.
Trochę się przejaśniło.
Nagrałem więc obraz iso Lubuntu 14.04 PowerPC na czystą płytę DVD i zabootowałem go bez problemu.
Pierwsze wnioski:
– karta sieci przewodowej wciąż nie działa, mój domowy router również jej nie „widzi”
– karta sieci wifi pracuje na chipsecie Broadcom 4306, paczka instalacyjna w repo to instalator sieciowy – wymagane jest aktywne łącze z internetem – więc sieć chwilowo nie działa
– grafika działa bez zarzutu
– dźwięku brak – chwilowo nie wnikam dlaczego
Skoro pierwsze oględziny z poziomu dystrybucji Live mam za sobą, to zresetowałem komputer i zabootowałem go za pomocą płyty DVD z Debianem testowym Jessie PowerPC.
Instalacja przebiegła bardzo standardowo, z kilkoma odstępstwami:
1. Instalator, oprócz standardowych partycji: głównej, swap, domowej (opcjonalnie) wymaga utworzenia dodatkowej, małej partycji rozruchowej NewWorld na Apple_Bootstrap o rozmiarze około 1MB (818200 bajtów), z systemem plików HFS Macintosh.
2. Brak konfiguracji programu rozruchowego GRUB – instalator instaluje program rozruchowy Yaboot.
3. W moim przypadku wciąż brak sieci, więc instalacja w trybie offline, bez konfiguracji urządzeń sieciowych i menadżera pakietów APT.
Tak, jak napisałem poprzednio, instalacja przebiegła standardowo, więc nie będę nad nią się rozwodził.
Z uwagi na niskie możliwości sprzętowe wybrałem pulpit LXDE.
Dla zainteresowanych instalacją Debiana na dysku twardym, zapraszam do wpisu: Instalacja systemu/Debian.
Zrobiło się trochę późno (około 2-ej w nocy), więc po pierwszym zabootowaniu z dysku twardego przerwałem moje zmagania z iMac-iem i poszedłem spać.
Dzień 2
Walkę z maszyną iMac rozpocząłem dopiero wieczorem dnia drugiego.
Na pierwszy ogień poszło nawiązanie połączenia z siecią.
Karta przewodowa nie odpowiadała, więc dla pewności przeładowałem moduł 'sungem’, niestety bez rezultatu.
Karty Wifi Broadcom nie mogłem zainstalować bez połączenia z internetem, więc ta opcja również chwilowo odpadła.
W takim przypadku ratuje mnie z opresji, moja stara, wysłużona karta Wifi USB, działająca na chipsecie Zydas.
Wystarczyło pobrać paczkę 'deb’ firmware zd1211 z repozytorium Debiana testowego, przenieść ją na iMac, zainstalować i załadować moduł:
su
dpkg -i firmware-zd1211-wersja.deb
modprobe -r zd1211rw
modprobe zd1211rw
Sieć została uruchomiona.
W kolejnym kroku musiałem skonfigurować APT, a właściwie repozytoria, ponieważ instalator z powodu braku sieci, wszystkie adresy serwerów zakomentował.
su
nano /etc/apt/sources.list
Zobacz również konfigurację repozytoriów Debiana.
Następnie odświeżenie listy pakietów i aktualizacja składników systemu:
apt-get update
apt-get dist-upgrade
oraz instalacja sterownika dla wbudowanej karty sieci bezprzewodowej Broadcom 4306:
apt-get install firmware-b43-installer
modprobe -r b43
modprobe b43
Sieć za pośrednictwem wbudowanej karty Wifi została skonfigurowana, więc stara karta Wifi USB nie była już potrzebna.
Skoro problem nr 1 został rozwiązany, to postanowiłem zmierzyć się z problemem nr 2, czyli brakiem dźwięku.
Karta dźwiękowa nie została przez system rozpoznana, wróciłem więc do googlowania.
Forumowicze mieli podzielone zdania na temat dźwięku w iMac-u – ogólnie rzecz biorąc: problem.
Podobno instalator począwszy od *buntu 12.10 nie rozpoznaje prawidłowo kary dźwiękowej i źle ładuje moduły.
Problem pochodzi od Debiana i nie został jeszcze naprawiony.
Zastosowałem się do kilku rad, zmieniłem moduł, który miał być ładowny wraz ze startem systemu (plik: /etc/modules):
snd-powermac
oraz dodałem do czarnej listy moduły (plik: /etc/modprobe.d/blacklist.local.conf):
snd_mixer_oss
snd_page_alloc
snd_pcm
snd_pcm_oss
snd_powermac
snd_timer
soundcore
Niestety, nic to nie pomogło.
Po kilku kolejnych nieudanych próbach z modułami, wyłączyłem maszynę i poszedłem spać.
Dzień 3
Trzeciego dnia rano przypomniałem sobie, iż problem z dźwiękiem rozpoczął się po *buntu 12.04 i Debianie z tego samego okresu.
Nagrałem więc obraz iso Lubuntu 12.04 PowerPC na nową, czystą płytę DVD, zabootowałem i…
Alleluja – dźwięk działa z 'gwizdka’.
Nagrałem również obraz iso Debiana 7.8.0 Wheezy na płytę DVD i zainstalowałem go, nadpisując poprzednią wersję.
Nie chciałem robić aktualizacji wstecznej (downgrade) z Jessie do Wheezy – w tym konkretnym przypadku wolałem zrobić nową, czystą instalację.
Instalator Debiana Wheezy na nośniku iso DVD nie dał możliwości wyboru środowiska graficznego – został zainstalowany GNOME 3.
Po pierwszym uruchomieniu z dysku twardego dźwięk działa bez najmniejszego problemu. Uruchomiłem sieć Wifi tak jak poprzednio, doinstalowałem pulpit LXDE i kilka potrzebnych aplikacji oraz usunąłem wszystkie elementy GNOME 3.
Eksperyment zakończony pozytywnie.
Podsumowanie:
Wysiłek i czas poświęcony na walkę z iMac-iem został nagrodzony finalnym efektem.
Nie powiem, że praca na starej maszynie jest szczytem moich marzeń i oczekiwań.
Nie jest to 'rakieta’, jednak działa dość sprawnie, a wybór dodatkowych 'lekkich’ aplikacji zwiększył częściowo komfort pracy.
Nie żałuję czasu poświęconego na ożywienie starego komputera.
Wręcz przeciwnie – zabawa z „kwiatowym wazonem” (Flower Pot) dała mi ponownie możliwość sprawdzenia swoich możliwość, pogłębienia wiedzy i uratowania jeszcze jednego elektronicznego starocia przez zsyłką na elektroniczny cmentarz.
Zachęcam do korzystania z ciągle działających urządzeń i nie wymienianie ich na nowe, z najgłupszego powodu na świecie, jaki wielokrotnie słyszałem: bo wyszła nowsza wersja.
Zachęcam również do prób 'ożywiania’ starych maszyn – możliwe, że możesz taką maszynę komuś podarować, komuś kogo nie stać na komputer, a możliwe, że taka osoba mieszka niedaleko Ciebie.